Moja matka jest sierotką. Taką co to nie miała się do kogo zwrócić kiedy kłóciła się z moim ojcem a swoim mężem a on to wykorzystuje. Dlatego ja małżeństwo postrzegam jako "niewolę" bądź "sektę" np powiązaną z Kościołem jaki to jeśli się ma np ślub kościelny to się jest uciemiężonym z racji tego,że rozwód nastąpić może nie tak szybko jak przy cywilnym ślubie. Pytam się tylko ludzi-po co się wiążą lub po co idą w stronę sekt???
Bo w sekcie można z pozoru poczuć się kochanym i akceptowanym. Tak jak Chbiusa idąca do Mędrca jaki uczynił z niej Black Lady wmawiając jej,że jej rodzice jej nie kochają tak i moja matka łaknąca miłości-pokochała mego ojca jaki to owinął sobie ją wokół palca do tego stopnia aby mu usługiwała czy ogólnie była tylko jego a on ją zdradzał na prawo i lewo i jak był w Sanatorium to oczywiście tylko Miłości... No przykro mi bardzo.
W sidłach sekty ale nie w związku miłosnym były też różne gwiazdy. Niektóre do dziś udając jacy są mądrzy noszą nitki Kabały albo uczą swe scjentologiczne nauki a drudzy wyszli i widzą swoje błędy. I ja nazwałabym rodzinę jak i posiadanie rodziny "sektą" ale naprawdę szkoda mi na przykład Natalii Niemen jaka nie dość, że była w sekcie to musiała "śpiewać tak jak jej zagrano".
Najbardziej śmieszy mnie ten sen tej guru sekty gdzie była Niemenówna i guru sekty śniła się jakaś...ośmiornica jaka miała symbolizować 8 lat i 8 płyt. Doprawdy-"ośmiornica" to był symbol mafii a mafia działa podobnież jak sekta. Ale wrócmy do tej Natalii Niemen jaka dopiero teraz widzi to jak bardzo niszczyła ją sekta a sekta tylko na pozór kocha swoich wyznawców. Trzeba mieć w sobie niezłe pokłady siły aby wyjść i mieć siłę pozbierać się na nowo a pani Natalii to się udało. I chwała jej za to i teraz może cieszyć się życiem ale niestety-wspomnienia wciąz pozostają.
Aż mi ręce opadają jak widzę jacy ludzie są łasi na miłość, przyjaźń czy ogólnie na relacje międzyludzkie w sensie pozytywnym i sekty tylko na takich czyhają jacy w swych rodzinach nie zaznali ani miłości ani akceptacji. Ale ja miałam miłości-zwłaszcza matki za dużo. Dla niej "miłość" oznaczała kontrolę nade mną jak i to,że ja mogłąbym żyć tak jak ona jak i kiedys przyprowadzić jej do domu jakiegos ch0ya do d0pu jak i sama mogą żyć i powtórzyć jej błędy ale ja nie jestem taka-prerwałam to błędne koło jak i nie planowałam nigdy założyć własnej rodziny. Conajwyżej mogłabym otworzyć...własną sektę-taką gdzie to ja bym była sama sobie guru a wszyscy inni jak i cały świat by mnie...nienawidził i ostrzegał przede mną bo werbuję samych "mądrych" co posiadają konkretną wiedzę i nie są laikami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz